niedziela, 2 października 2016

Na początek przygody z karpiami.

 Pewnego dnia w trakcie zasiadki odwiedził mnie kolega Robert. Spędził ze mną na rybach kilka godzin i bardzo spodobało Mu się takie wędkowanie.
 Robert spytał mnie, czy byłbym w stanie sporządzić listę najbardziej potrzebnych rzeczy na początek przygody z karpiami. I tak powstał pomysł na nowy post. Bo przecież takich Robertów jest więcej...
 Możemy więc tutaj stworzyć listę najbardziej potrzebnego sprzętu oraz akcesoriów.
  Podejrzewam że każdy z Was jakiś sprzęt wędkarski już posiada, bo raczej od karpiowania mało kto zaczyna przygodę z rybami.
Robert myślał o łowieniu na łowisku S2, więc moje rozważania będą dotyczyć sprzętu do łowienia z rzutu.

WĘDKI
Wędziska długości 3,6 lub 3,9m oraz ciężar wyrzutu od 2,75 nawet do 4lb. Jeśli o mnie chodzi to wolę modele dwuskładowe, ale jak ktoś ma problem przy transporcie, to oczywiście mogą być trzy składy, albo nawet teleskopowe. 
Na początek dużo zależy od zasobności waszego portfela. Bo można kupić wędki kompozytowe od około 150 złotych po wędki węglowe za ponad 1000 zł. za sztukę. Każdy musi zdecydować ile może przeznaczyć na zakup sprzętu.
 Dodam jeszcze jakieś wędzisko do rakiety czyli Rod Spod. Osobiście używam Spod Prologic.

KOŁOWROTKI
Moim zdaniem, aby łowić z rzutu potrzebujemy kołowrotków które pomieszczą co najmniej 200m żyłki. 
Ja polecam kołowrotki typu Big Pit. Osobiście nie lubię kręciołków z wolnym biegiem. Uważam że jak nauczycie się łowić bez wolnego biegu, to potem przejść na wolny bieg nie ma problemu. Gorzej jest odwrotnie.
ŻYŁKA
 Za minimalną średnicę żyłki uważam 0,28mm. Wytrzymałość na węźle przy takiej średnicy waha się w okolicach 9-10Kg zależnie od producenta. Granice wytrzymałości lub średnicy tylko Wy sami możecie ustalić. Ja tylko mogę Wam zasugerować czego używać.
MATA + PODBIERAK

 Bardzo potrzebnymi, a nawet obowiązkowymi, sprzętami są mata karpiowa i duży podbierak (o rozpiętości ramion od 80cm). 
Przydatny jest również statyw typu Rod Pod lub Tri Pod. Oczywiście zamiast tego można stosować zwykłe podpórki.  Ja używam Rod Poda bo jest bardziej stabilny od statywów na trójnogu. 
Statywy są bardziej uniwersalne od podpórek. Można je ustawić w prawie każdych warunkach : na betonowym nabrzeżu, na pomoście, żwirowym lub gliniastym brzegu. Czyli wszędzie tam gdzie ciężko wbić podpórki.
 AKCESORIA

Jak statyw to i sygnalizatory brań. Tu możliwości są ogromne, bo wiele firm produkuje sygnalizatory. Możecie kupić pojedyncze egzemplarze lub zestaw kilku sygnalizatorów albo w zestawie z centralką.
Centralka jest przydatna gdy jesteśmy w pewnej odległości od wędek. Np. siedzimy w samochodzie, śpimy sobie wygodnie w namiocie, lub odchodzimy na większą odległość od stanowiska.
Potrzebne nam jeszcze będą wskaźniki brań. Osobiście używam hangerów, ale można też stosować swingery. Nad wyższością jednych nad drugimi nie będę się tu rozpisywał,no chyba że będziecie chcieli. Jeśli tak, to piszcie w komentarzach lub na moim koncie facebook albo telefonujcie 506107061.
 Kolejna rzecz której będziecie potrzebowali, to ciężarntalki. Gramatury zależeć będą od stosowanych wędzisk, ale przydałoby się też kilka rodzajów. Do dalekich rzutów pasowałoby mieć kilka ciężarków przelotowych lub bomby z krętlikiem. Do łowisk z dużą ilością roślinności lub zaczepami, trzeba by mieć ciężarki z krętlikiem do bezpiecznego klipsa.
 Haki to już temat rozległy jak rzeka. Jest mnóstwo firm produkujących haczyki w wielu rozmiarach i kształtach. Mogę wam jedynie napisać jakie haki można znaleźć w moim organizerze. A znajdziecie tam haczyki firm Carp'rus (Centurion, Logshank Nailer, Continental, Cranked Hook) Gardner (Covert mugga, Continental, Longshank) Solar Long Shank, Nash Fang Twister. Każdy z nas po jakimś czasie ma swoje przyzwyczajenia i nawyki, więc każdy ma coś innego w swych pudełkach.
 Skoro haki już były, to i coś do zawiązania przyponu zdałoby się mieć. Podstawa to dwa rodzaje plecionki przyponowej. Miękka oraz sztywna w otulinie do budowy sztywnych przyponów lub łamańców (kombi Rig). Można jeszcze wspomnieć o grubym fluorokabonie. Wytrzymałość przyponówek to już zależy od łowiska na jakim zasiadamy.
Jak jesteśmy przy plecionkach, to i leadcore przydałoby się posiadać w swoich zasobach. No bo przecież przydaje się na końcu zestawu, aby ładnie wszystko układało się na dnie. Leadcore ma jeszcze jedną funkcję, o której wielu nie myśli, chroni skórę karpia przed uszkodzeniem w trakcie holu.

DROBNE AKCESORIA

Przedstawię Wam punkt po punkcie co należałoby jeszcze posiadać w organizerze :
  • wiertło do kulek
  • igła do kulek
  • stopery do kulek
  • krętliki nr8
  • system szybkiej wymiany przyponu
  • nasadki montażowe (stożkowa tulejka gumowa do zabezpieczenia przyponu)
  •  koraliki gumowe
  • bezpieczne klipsy
  • marker (spławik o dużej wyporności) do badania układu dna.
 W razie jakichkolwiek pytań piszcie lub telefonujcie, a ja postaram się Wam odpowiedzieć.


wtorek, 19 kwietnia 2016

Zasiadlki 2016

 Witam Was po dość długiej przerwie, no ale jak sami wiecie, w okresie zimowym u karpiarzy niewiele się dzieje.
 Na pierwszą zasiadkę roku 2016 udało mi się zorganizować 30-go marca około godziny 8-ej.
Na łowisku oczywiście standard : marker, rakieta, montaż zestawów...  Po dwóch godzinach pierwsze branie na kulkę ochotkową (własnej produkcji, ale kto mnie zna to wie) i na macie po kilkuminutowym holu jeszcze zaspanej, ale walecznej ryby melduje się karp szósteczka. Do wieczora wyholowałem jeszcze piąteczkę, też na ochotkę, zaliczyłem jedną spinkę, kilka delikatnych zainteresowań przynętami, oraz sporo odwiedzin znajomych wędkarzy. Bo jak pewnie wiecie, pisałem na Facebook-u że będę na S2.
 Była to krotka kilkunastogodzinna zasiadka, więc nie zdążyłem sprawdzić wszystkich nowości z kulek hakowych.

17.04.2016

 Zgodnie z obietnicą ( post na Facebook-u) postaram się przybliżyć Wam przebieg spędzonej niedzieli na łowisku S2.
 Sprzęt spakowałem dzień wcześniej, gdyż szedłem jeszcze do pracy na nocną zmianę, a rano chciałem jak najszybciej udać się nad wodę. Zestawy zaczęły kusić ryby kilka minut przed jedenastą. W międzyczasie dojechał do mnie mój imiennik i zaczęliśmy wspólne wędkowanie. Byłem pełen obaw co do brań tego dnia, gdyż zauważyłem rójkę chruścika. A oznacza to tylko jedno : ryby mają dużo naturalnego pokarmu który bardzo dobrze znają i lubią.
Na nasze szczęście nie było tak źle. Po godzinie dwunastej ryby zaczęły być aktywne. Co jakiś czas odzywały się sygnalizatory, ale na sąsiednich stanowiskach. Przed trzynastą u mnie zameldowała się pierwsza ryba. Ładny odjazd i .... niestety... podniosłem wędzisko poczułem opór a za moment luz. Myślę sobie : spinka, ale nie. Moje zdziwienie było wielkie, bo okazało się, że zerwałem cały zestaw. Po końcówce żyłki było widać że ryba przeciągnęła zestaw po jakimś zaczepie. No trudno, na szczęście używam haków bezzadziorowych więc ryba szybko się go pozbędzie. Za niedługo mam kolejne branie i po walecznej potyczce na macie leży szósteczka. Szybkie foto i do wody.
 Do wieczora razem z Piotrem mamy 10 brań (takich do zacięcia) z czego dwie spinki, większość ryb w przedziale 5-6 kg i jeden karp 12,8kg złowiony przez mojego towarzysza. 
 Nasza radość była wieka, bo nie spodziewaliśmy się takich wyników.
 Pozdrawiam wszystkich i do następnego razu.

czwartek, 21 stycznia 2016

Podsumowanie sezonu 2015

Nie wiem jak inni wędkarze, ale ja jestem zadowolony z minionego sezonu.
Współuczestniczyłem w tworzeniu nowego łowiska z zasadą złów i wypuść. Tym bardziej mnie to cieszy iż łowisko to powstało na akwenie zarządzanym przez PZW.
Z czego, mam nadzieje, cieszy się szersza rzesza wędkarzy z Tarnowa i okolic.
Myślę że wędkarze będą sami dbali o to, aby ta inicjatywa nie została zaprzepaszczona. Bo jak na razie słyszę sporo pozytywnych głosów i cieszę się ze dbacie o rybostan tej wody.
Nieoficjalny rekord łowiska należy do kolegi Darka Szyszlaka i wynosi 13kg (mój tylko 9,3kg). Aczkolwiek wiem ze pływają tam większe sztuki. Nie widziałem, ale słyszałem o wpuszczonej szesnastce. A ryby jednak cały czas rosną, bo woda nie wygląda ale jest żyzna.
Z racji ograniczonej ilości czasu na moje zasiadki karpiowe. Co można było zauważyć po małej aktywności w poście ,,Zasiadki’’. Często bywałem tylko po kilka godzin nad wodą. Wybór padał na łowisko S2 z racji na bliskość oraz chęć obserwacji tego nowego akwenu.
Tam to nawet gdy ryba nie brała, to było ją widać w postaci częstych spławów. Sprawiało to że człowiek myśli dlaczego ryby nie biorą, a nie czy ryby występują w łowisku. Bo takie myśli często miewałem nad wodami PZW, choćby nad ulubionym Komorowem. Nieraz zastanawiałem się gdzie podziały się te okazowe ryby (prócz suma) które niegdyś tam pływały. Już nawet przestało mnie zrażać wykorzystywanie moich nęconych miejscówek przez leniwców lub laików, którzy nie potrafią lub im się nie chce zainwestować trochę czasu i pieniędzy w przygotowanie łowiska. Najbardziej bolało mnie, gdy znajdowałem mięsiarskie pozostałości na stanowisku przeze mnie przygotowanym.
 Dlatego moim nowym ulubionym łowiskiem chyba będzie S2.
 W opisywanym tu sezonie braliśmy, z moim przyjacielem Piotrem, udział w zawodach karpiowych organizowanych przez klub Carphunters na łowisku Karpik. Nie powiem  żeby było się czym pochwalić, ale atmosfera była zaje…fajna pomimo nie rozpieszczającej nas pogody. Szczerze mówiąc, to po samym losowaniu wiedzieliśmy, że mamy znikome szanse aby się liczyć w stawce. Najważniejsze jednak iż byliśmy sklasyfikowani, a to oznacza że nie byliśmy bez ryby i to się liczy.
 Było kilka kulkowych projektów, jak z pewnością czytaliście, z których część się sprawdziła a kilka mam zamiar w 2016 dopracować i wdrożyć do nęcenia i połowów. Myślę że z sukcesami w postaci nowych osobistych rekordów łowiska S2.
Oczywiście mam też kilka nowych pomysłów lub wariacji na bazie istniejących miksów. Niektórzy koledzy już dopytują o plany względem zamówień i projektów na sezon 2016. Mam w planie wybrać się na targi do Katowic, ale jak na razie to tylko plany. Chciałbym się zobaczyć i porozmawiać z Hubertem Pilszakiem (Fantazy Baits), bo z reguły po takich pogaduchach powstaje coś fajnego do pożarcia przez naszych milusińskich.
 Sprzęt wyczyszczony i zakonserwowany czeka na pierwszą wiosenną zasiadkę. Przed wiosną pewnie jeszcze przytrafią się jakieś zakupy żyłek i drobiazgów jakie potraciło się w zeszłym sezonie. A teraz powoli kompletuję i dopracowuję sprzęt i maszyny usprawniające wykonywanie kulek. Potem muszę jeszcze przeorganizować rozmieszczenie tego wszystkiego w niezbyt dużej piwnicy i zasiadam do spisywania co trzeba jeszcze zamówić.

środa, 29 lipca 2015

Zasiadki

 Witam Was serdecznie. Postanowiłem utworzyć nowy post, w którym będę opisywał moje zasiadki karpiowe. Będą to najczęściej zasiadki nad łowiskiem "Złów i wypuść", gdyż postanowiłem rozpracować tę wodę jak również trochę przypilnować przed próbami kradzieży ryb. A wiem że są tacy co zabierają ryby z tego zbiornika.
I tutaj bardzo Was proszę : łówcie tam jak najczęściej i napiętnujcie takich złodziei, bo to my sami musimy pilnować tej wody. Strażnicy nie mogą być wszędzie i o każdej porze.

 Na łowisku S2 byłem już kilkakrotnie, jednakże od niedawna zaczęły brać karpie. Wcześniej łowiłem głównie liny oraz leszcze. Liny takie około kilograma, a leszcze ok. 1,7kg.
 Pierwsze karpie złowiłem na zasiadce 7/8 lipca
. Wieczorem 7 lipca dołączyłem do kolegi Pawła łowiącego na zbiorniku S2.
  Paweł był tam już od godziny 17-ej. Do czasu mojego przybycia złowił jednego lina.
Taczką przewiozłem cały sprzęt na wybrane miejsce na grobli i zabrałem sie za nęcenie przy pomocy Spomba. Potem zmontowałem zestawy, zarzuciłem i zabrałem się za robienie klaru na stanowisku.
U Pawła w krótkim odstępie czasu meldują się dwa karpie (ok.5kg). Później u mnie delikatne branie, myślę sobie : lin, po zacięciu okazuje się że to coś silniejszego od łowionych przeze mnie linów. Wyholowałem karpia ok. 5kg. Paweł dołowił jeszcze dwa karpie (5kg i 6,4kg) a ja złowiłem
 drugą piątkę.
 Na kolejną zasiadkę wybrałem się 24 lipca. Na łowisko dotarłem jak już słońce schowało się za lasem. Musiałem więc szybko umieścić zestawy w nęconej miejscówce. Potem zająłem sie urządzaniem stanowiska.
 Na zestawy założyłem kulkę korzenną z jokersem kręconą przed samym wyjazdem, oraz Zolfish+ochotka.
Nowość okazala się strzałem w dziesiątkę. Większość brań miałem właśnie na te kulki. Byłem zdziwiony że na rybne z ochotką nic nie brało, bo łowiąc z Pawłem właśnie na nie brały karpie.
W nocy od czasu do czasu popiskiwania sygnalizatorów informowały że ryby są w zanęcie. O godzinie 1:20 na prawej wędce (korzenny+jokers) mam pierwsze branie. Amatorem nowych kulek okazał się 5kg karpik. Dezynfekcja plus szybkie ważenie i rybka wraca do wody. Kolejny karp, tym razem 9,3kg, zameldował się kilka minut po 3-ej.
Założyłem kulkę, zarzuciłem zestaw i już po 30-tu minutach kolejne branie. Na macie wylądowała szósteczka. Dziesięć minut przed piątą znów mam pobudkę, a sprawił to mały (3,5kg) ale bardzo waleczny karpik. Kolejne brania zakończone sukcesem miałem o 6:30 (3,5kg) 7:40 (4kg) oraz 8:10 (6kg). Zaliczyłem jeszcze trzy spinki, oraz kilka pustych brań do brzegu.
 Przyczyną "braku brań" okazał się tępy hak. Uczulam Was, przed każdym umieszczeniem zestawu w łowisku , sprawdzajcie ostrość haka. Najlepszy jest test na paznokciu. Po przyłożeniu grota do płytki paznokcia nie powinien dać się przesunąć.
 Jestem pełen podziwu wobec waleczności ryb pływających w tym łowisku. Już planuję kolejną szybką nocna zasiadkę.
Udało mi się wybrać już 27 lipca około godziny 20-ej. Towarzysko dołączył do mnie kolega Jakub. Towarzyszył mi prawie do północy. Kuba pojechał do domu, a ja położyłem się trochę odpocząć. Około godziny 2-ej obudził mnie dźwięk sygnalizatora, ale w trakcie holu ryba wpłynęła w rośliny i spięła się. Co pewien czas "odzywały" się sygnalizatory , ale odjazdów nie było.
 Gdy zrobiło się widno, zacząłem eksperymentować z różnymi hakami i przyponami. Przyniosło to pożądany skutek, zaczęły się brania z odjazdami. O 4:55 nastąpiło branie uwieńczone emocjonującym holem karpia o masie 7,8kg. Brania były do godziny 9:30. Wynik zasiadki to dwa karpie 6kg, dwa 5kg, jeden 7,8kg i 3,5kg lin ok. 40cm oraz trzy ryby się spięły.
Niestety samotne zasiadki skutkują brakiem zdjęć z rybami. Planuję kilkugodzinną poranną zasiadkę.

 Udało mi się  wstać rano i pojechać nad No Killa. Wstałem po godzinie 4-ej, nad wodą byłem jak już było jasno. Zanęciłem, zarzuciłem zestawy i czekałem na efekty. Około siódmej miałem delikatne branie do brzegu, ale niestety puste. Dwadzieścia minut po ósmej kolejne ostrożne branie, ale tym razem zakończone sukcesem (karpik 3,5kg), później wyholowałem jeszcze lina.
 Około godziny dziewiątej dołączył do mnie kolega Robert. Miałem się pomału pakować, ale skoro przyjechał to zostałem jeszcze trzy godzinki. Niestety przez ten czas ryby nie były chętne do żerowania.
Robert został jeszcze do późnego popołudnia. Kończąc wędkowanie zatelefonował do mnie z informacją, że pomiędzy 15-tą a 16-tą wyholował cztery karpie.
 W sobotę znów jadę na nockę. Tym razem nie sam, ale we trzech. Jeśli są chętni z nami posiedzieć, to zapraszam.

 Ósmego sierpnia przed godziną piątą melduję się na łowisku. Montaż sprzętu, nęcenie i już 5:40. Zestawy w łowisku czekają na głodne ryby. Pierwsze branie nastąpiło dopiero kilka minut prze dziewiątą. Był to karpik czwóreczka. Ryby nie chciały brać więc szukałem różnych rozwiązań. Próbowałem różnych przynęt oraz przyponów. Ryby jednak nie były chętne do współpracy.
 Prze dziesiątą zacząłem zbierać klamoty i zwijając drugą wędkę okazało się że cichuteńko siedział sobie linek zapięty na haku. Bardzo miła niespodzianka.
Myślę że rybom upały też dały się we znaki.

 Jedenastego znów udało mi się pojechać na krótką nockę nad łowiskiem S2 w Trzydniakach.
Oczywiście na miejscu byłem po godzinie 20-ej. Nęcenie itd. i zestawy od 20:40 w wodzie. Dziesięć minut po północy obudziło mnie dwa piśnięcia sygnalizatora, a chwilę później usłyszałem gwizd hamulca na szpuli. Jak się okazało, przy hamulcu ustawionym z większą siłą, przy braniu uniosła się szczytówka i żyłka była ponad czujnikiem. Pomimo tego ryba nie zapięła się.
Hamulce ustawiam tak, aby podczas brania ryba nie porwała wędziska ze statywu. Robię tak ponieważ ryby mają tylko kilka metrów do wybrania do klipsa. Zarzucając zestawy cofam się kilka metrów i rzucam do klipsa. Później idąc do statywu nawijam żyłkę na kołowrotek. Tym sposobem mogę celniej umieszczać zestawy w łowisku.
Obniżyłem szczytówki aby były jak najbliżej wody i wtedy siła odjazdu potrafiła podnieść wędzisko, które trzymało się na tylnym uchwycie.
Na kolejne branie niedługo przyszło mi czekać (ok. 10 minut), ryba pływała od jednej kępy rośli do kolejnej i za czwartym razem udało się jej uwolnić. 5:54 branie ! Ryba spięła się przy podbieraku. Nie była duża ok. 4kg. 6:32 Piiiiiiiiiiii...... szybka pobudka i jest 5,8 kg na macie.
Donęciłem o pół do ósmej i czekam. Myślę : po dziesiątej się zwijam bo upał doskwiera. Zeszło mi trochę dłużej. Miałem zwijać drugą wędkę, a tu delikatne branie. Hanger dojechał pod blank i tylko delikatnie podskakiwał. Zaciąłem ale ryby nie było. Zwinąłem się do domu.
 Do następnego razu, cześć.

 Zaglądnąłem teraz (22,09,2015 godz. 10:40 ) na bloga i aż się przeraziłem, tak dawno Wam nic nie napisałem. A byłem kilka razy na rybach w tym czasie.
  31 sierpień : wybrałem się się na kilkugodzinne karpiowanie, a w zasadzie bardziej w celu poszukiwania nowych miejscówek.  "Usiadłem" w płytkiej części S2 i poszukiwałem jakiegoś ciekawego ukształtowania dna. I znalazłem fajny garb w odległości ok. 40m od brzegu. Zanęciłem kilkunastoma rakietami spod miksu i czekałem na efekty. Przed 23-ią wyjazd z kołowrotka i ... niestety spinka. Czekałem jeszcze do 1:30 i postanowiłem że wracam do domu.
 10/11 wrzesień wyjazd na nockę. Jak zwykle szybkie nęcenie przed zmrokiem, rozstawianie klamotów po ciemku i błogie oczekiwanie na miśki. Oczekiwanie dość długie, bo dopiero o 2:50 zameldował się 6,5kg karp na bałwanka, truskawka na miksie PiK podniesiona halibutem z Lorpio, na zestawie helikopterowym. O 3:40 kolejne, tym razem delikatne, branie ale na kulkę ochotkową na miksie korzennym. Łakomczuchem okazał się lin 53cm. Do rana już nic się nie działo.
 12/13 wrzesień : Umówiłem się z kolegami na nocną zasiadkę na S2. Łowiliśmy we trzech. Każdy w innym miejscu. Kolega Robert łowił na metodę, a ja z Arturem przy użyciu rakiety. Artur łowił przy roślinach na głębokości ok. 1,5m. ja na spadzie z 1,5 do 2,5m. Robert łowił w rejonie gdzie wcześniej widział spławy karpi.
 Pierwsze branie odnotowałem o 1:20, chyba na ochotkową, poderwałem się z łóżka i rozpocząłem hol ryby. Po kilkukrotnym wejsciu w rośliny ryba spięła się. Zarzuciłem zestaw i poszedłem odpoczywać, jednak nie trwało to zbyt długo. Bo po dwudziestu minutach miałem kolejne branie, ale i tym razem ryba zeszła z haka. Nad ranem usłyszałem sygnalizator Artura. Nasłuchiwałem ruchów w Jego samochodzie, cisza. A sygnalizator wyje... Już miałem wstać, ale ryba przestała jechać, weszła w rośliny pomyślałem. Jednak ruszyła znów i wtedy już wstałem, bo Artek nie słyszał brania. Z rybą na wędce zapukałem Mu w szybę i za chwilę już sam holował karpia 6,8kg. Robert odnotował tylko jedno branie ale nie do cięcia. Teraz wiem że odkuwa się na łowisku Karpik między innymi na moje kulki ( największy 11kg na kulkę ochotkową). Mówił mi że posiedzą tam do piątku. Ale Im zazdroszczę ! :) .
 14 września miałem posiedzieć do północy (nie, ale los zrządził inaczej. Po ciemku urwałem rakietę LK Baits i postanowiłęm zostać do rana, aby jej poszukać na wodzie. Niestety pech, rakieta nie otworzyła się i osiadła gdzieś na dnie łowiska. Miałem dwa brania (przy drugim tylko kilka razy odezwał się sygnalizator) pierwsze o 2:10 zakończone karpikiem 4kg. O najlepszej porze (ok. 5-ej) rano musiałem zacząć zwijać sprzęt, bo rano szedłem do pracy.
 16/17 wrzesień pojechałem późnym popołudniem oczywiście na łowisko S2. Sporządziłem spodmiks zanęciłem zarzuciłem zestawy i nie mogłem doczekać się brań. Niestety na tej zasiadce było tylko jedno, ale uwieńczone karpiem 7,7kg.
 Dziś się wybieram na S2 i myślę że ta noc będzie owocna. Pozdrawiam i do zobaczenia nad wodą.
22/23 wrzesień mało co już pamiętam, bo piszę to 25 października ale na szczęście mam notatki w telefonie. w skrócie telegraficznym : godzina 2;05 karpik 4kg, kolejny 5:45 i 5,8kg o 9:45 wyjąłem 5kg. Zacząłem się pakować przed powrotem do domu, aż tu nagle odjazd...
 Dobiegłem do wędki dokręciłem hamulec (nie używam kołowrotków z wolnym biegiem ) dogięło mi kij i ruszyła żyłka na sprzęgle. Ryba jednak weszła w twardy zaczep i przetarła żyłkę. Trudno czasem i one muszą wygrać.

 23/24 październik.
Kolega Adam namówił mnie na ryby. W zasadzie namawiać nie musiał, bo już mnie nosiło w domu.
Na łowisku S2 zjawiliśmy się po godzinie 15-ej. Standardowa procedura : nęcenie, zestawy do wody i urządzanie stanowiska. Pierwsze branie maiłem około 19-ej 4,8kg szybka fotka i do wody. Kolejne branie za godzinkę, karpik czwóreczka wypuszczam bez foto (szkoda męczyć) . Liczyłem jeszcze na 21-szą ale się przeliczyłem. Doczekałem się brania dopiero przed godziną siódmą rano - kolejna czwóreczka. Jak się okazało przedpołudnie było owocne, bo Adam złowił największą rybę tej zasiadki (7,5kg) u mnie na zestawach pojawiła się jeszcze jedna czwórka i piąteczka.oraz jedna spinka.
 Ale myślę że to jeszcze nie koniec sezonu. Może w listopadzie uda się pokarpiować.










Witam Was ponownie. Wczoraj (07.11.2015) byłem na całodniowej zasiadce na łowisku S2. Szedłem na nocną zmianę z soboty na niedzielę, więc mogłem się wybrać na cały dzień na ryby. Co prawda na łowisku zjawiłem się trochę później niż planowałem ( 7-7:30 ) bo wyjechałem ok dziewiątej. Niedługo po moim przyjeździe dołączył do mnie kolega Adam i za niedługo również Jarek.
 Z Adamem po zarzuceniu zestawów popijaliśmy tradycyjną kawę, a u kolegów na sąsiednim stanowisku branie... Po kilkunastu sekundach u mnie również branie z ładnym odjazdem. Piękna walka ze zdrowa silną rybą uwieńczona lądowaniem w podbieraku. Jak tylko Adam prześle mi fotki, to wstawię abyście mogli również mogli zobaczyć tę szósteczkę.



 Niestety do wieczora u nas było bez brań. u Jarka ryby się kręciły przy lewym zestawie ale niestety nić nie pojechało.
 Natomiast na sąsiednim stanowisku kolega Darek Szyszlak potrzebował pomocy, gdyż łowił samotnie i miał dużą rybę na kiju. Wziąłem podbierak i poszedłem do Niego na stanowisko.
Zdobyczą okazał się karp trzynastka. Wykonaliśmy szybką sesję fotograficzną i ryba w dooskonałej kondycji wróciła do wody. Tutaj jest link do sesji fotograficznej.





środa, 25 lutego 2015

Złów i wypuść

 Bardzo popularny sposób na cieszenie się holem okazowych sztuk. Piszę sztuk, bo zasada ta (złów i wypuść) nie dotyczy tylko karpia i amura, może dotyczyć wszystkich przez Was łowionych gatunków.
 Kto z Was nie chciałby kilka razy w roku powalczyć z piękną okazową sztuką ? Co rusz poprawiać własny rekord życiowy ? Lub pojechać na karpiową zasiadkę lub pochodzić ze spinningiem i złowić w tym czasie kilka ładnych ryb ?
 Ja uważam że jest to do zrealizowania i to nie przez wprowadzanie kolejnych ograniczeń. Sądzę że wystarczyłoby abyśmy dopilnowali przestrzegania przez wędkarzy nad wodą regulaminowych limitów i wymiarów, a apelowali również o rozsądek i etykę. Bo nie wiem czy macie świadomość, że Ci którzy zabierają ryby niezgodnie z regulaminem (ponad limit, niezgodnie z wymiarem ochronnym dolnym i górnym, w okresie ochronnym) okradają innych wędkujących. Miejcie tą świadomość i uświadamiajcie innych. Nie wahajcie się powiadamiać służby powołane do kontrolowania wędkujących. Powinno być tak, aby łamiący regulamin wiedzieli, że nie unikną kary za swoje czyny. Uważam również, że kary powinny być wysokie, aby odstraszyć kombinatorów, oraz nieuniknione.
Ci którzy są z regulaminami za pan brat, nie mają się czego obawiać, a reszta ma mieć świadomość wiszącej nad nimi kary.
 Może wielu z Was obruszy się na takie podejście do sprawy. Ale ja uważam, że kary powinny być dotkliwe, bo inaczej nikt nie będzie się ich obawiał.
 Też nie myślcie, że każdego który zabije rybę aby ją zjeść, nazwę zaraz mięsiarzem. Nie nie nazwę, bo przecież jeśli masz chęć zjeść świeżą rybkę, to nikomu nie zabraniam. Ryby są zdrowe i pożywne, ale róbcie to z głową, a nie na zasadzie że ryba nie może wrócić do wody bo ... . I tu wymieniane są różnego rodzaju tłumaczenia. Nie jestem w stanie zrozumieć tekstów typu : Jedziesz na Otfinów ? Nie bo lodówkę mam pełną i muszę słoików narobić.
 Nie pochwalam również ludzi którzy wszystkich zabierających ryby nazywają mięsiarzami. Nie, fiksowanie się w stronę jednego czy drugiego ekstremum nie ma sensu.
Słyszałem zdanie że PZW powinno zakazać zabierania ryb. Myślę że nie tędy droga. Ja czasem myślę iż mam misję do spełnienia nad wodami PZW. Staram się tłumaczyć wszystkim dookoła, że zabieranie nadmiernych ilości ryb jest nieetyczne wobec innych użytkowników wód.
 Nie trudno jest się szczycić krzewieniem zasady złów i wypuść na łowiskach komercyjnych. Przecież większość wędkarzy przyjeżdża tam po okazy które zatrzymają tylko w postaci pamiątkowych zdjęć. Sztuką jest pokazywać i tłumaczyć ,,mięsiarzom'' nad wodami ogólnodostępnymi. Ale niektórzy wolą narzekać na forach i w komentarzach, zamiast zabrać się za żmudną pracę wychowania wędkarskiego.
 Mam nadzieję, że łowisko No Kill będzie cieszyło się dużym zainteresowaniem. Że wędkarze zobaczą jaką satysfakcję można czerpać z samego holu pięknych ryb i później cieszyć się zwracając jej wolność, aby ktoś inny mógł ją również wyholować. Jeśli ludzie to zrozumieją, to sami będą się domagać kolejnych łowisk na takiej zasadzie. A nie ukrywam, będę miał wtedy wielką satysfakcję ucierając nosa wszystkim niedowiarkom którzy mi często dogryzają zamiast pomóc i wspierać.
 Piszcie w komentarzach Wasze zdanie na ten temat.
Pozdrawiam Zoltar.

 Koledzy, mam prośbę głosujcie w sprawie powstania łowiska na stawie południowym (szerszym). W tym celu udajcie się do siedziby Okręgu PZW Tarnów lub wysyłając informacje na pocztę pzwtarnow@op.pl tutaj macie szerszą informację. Proszę aby było Was jak najwięcej, bo warto aby na tym stawie powstało łowisko.
 Wszystkim z góry serdecznie dziękuję.
Zoltar


niedziela, 16 listopada 2014

Galeria spinning

 Zapraszam do obejrzenia mojej galerii związanej ze spinningiem. Zdjęć nie mam zbyt wiele, gdyż najczęściej jeżdżę sam i nie ma mi kto pstryknąć fotki nad wodą.
 Znajdziecie tu zdjęcia w miarę nowe i takie bardzo archiwalne. Miłego oglądania.














Nie osądzajcie mnie proszę, jak ANONIMOWY (patrz komentarze),  bo kiedyś ryby się zabierało i było to normą. Ja w tamtych czasach zabierałem część złowionych ryb, a nie wszystkie jak leci. Uważam również że ja i kilku moich znajomych jako pierwsi zaczęliśmy promować zasadę złów i wypuść.
 Nawet pamiętam z końca lat 90' sytuację na Bobrownikach Wielkich. Na stanowisku obok łowiło kilku wędkarzy z Żabna. Pytali mnie rano co złowiłem, bo często słyszeli moje sygnalizatory. Na wieść o tym iż wyciągnąłem karpia 6kg, jeden z nich stwierdził że idzie zobaczyć taką rybę,bo jeszcze takiego karpia nie widział. Odpowiedz brzmiała : właź do wody, to może go gdzieś spotkasz . Na pytanie dlaczego wypuściłem taką rybę, odpowiedz była prosta. Z racji wieku mu się należało. Chłopak zrozumiał, przyznał rację i to mi się spodobało.
 Dlatego widzę sens promowania tej zasady przez wędkarzy w większości przypadków. Nie będę nazywał mięsiarzem kogoś kto czasem zatrzyma rybę, choć sam tego nie robię, w celach konsumpcyjnych. Ale nazwę mięsiarzem gościa który bierze wszystko jak leci.

Galeria karpiowa

 Zapraszam do obejrzenia mojej galerii związanej z łowieniem karpi. Zdjęć nie mam zbyt wiele, gdyż najczęściej jeżdżę sam i nie ma mi kto pstryknąć fotki nad wodą. Postaram się ułożyć je chronologicznie
 Znajdziecie tu zdjęcia w miarę nowe i takie bardzo archiwalne. Miłego oglądania.