Zasiadki

 Witam Was serdecznie. Postanowiłem utworzyć nowy post, w którym będę opisywał moje zasiadki karpiowe. Będą to najczęściej zasiadki nad łowiskiem "Złów i wypuść", gdyż postanowiłem rozpracować tę wodę jak również trochę przypilnować przed próbami kradzieży ryb. A wiem że są tacy co zabierają ryby z tego zbiornika.
I tutaj bardzo Was proszę : łówcie tam jak najczęściej i napiętnujcie takich złodziei, bo to my sami musimy pilnować tej wody. Strażnicy nie mogą być wszędzie i o każdej porze.

 Na łowisku S2 byłem już kilkakrotnie, jednakże od niedawna zaczęły brać karpie. Wcześniej łowiłem głównie liny oraz leszcze. Liny takie około kilograma, a leszcze ok. 1,7kg.
 Pierwsze karpie złowiłem na zasiadce 7/8 lipca
. Wieczorem 7 lipca dołączyłem do kolegi Pawła łowiącego na zbiorniku S2.
  Paweł był tam już od godziny 17-ej. Do czasu mojego przybycia złowił jednego lina.
Taczką przewiozłem cały sprzęt na wybrane miejsce na grobli i zabrałem sie za nęcenie przy pomocy Spomba. Potem zmontowałem zestawy, zarzuciłem i zabrałem się za robienie klaru na stanowisku.
U Pawła w krótkim odstępie czasu meldują się dwa karpie (ok.5kg). Później u mnie delikatne branie, myślę sobie : lin, po zacięciu okazuje się że to coś silniejszego od łowionych przeze mnie linów. Wyholowałem karpia ok. 5kg. Paweł dołowił jeszcze dwa karpie (5kg i 6,4kg) a ja złowiłem
 drugą piątkę.
 Na kolejną zasiadkę wybrałem się 24 lipca. Na łowisko dotarłem jak już słońce schowało się za lasem. Musiałem więc szybko umieścić zestawy w nęconej miejscówce. Potem zająłem sie urządzaniem stanowiska.
 Na zestawy założyłem kulkę korzenną z jokersem kręconą przed samym wyjazdem, oraz Zolfish+ochotka.
Nowość okazala się strzałem w dziesiątkę. Większość brań miałem właśnie na te kulki. Byłem zdziwiony że na rybne z ochotką nic nie brało, bo łowiąc z Pawłem właśnie na nie brały karpie.
W nocy od czasu do czasu popiskiwania sygnalizatorów informowały że ryby są w zanęcie. O godzinie 1:20 na prawej wędce (korzenny+jokers) mam pierwsze branie. Amatorem nowych kulek okazał się 5kg karpik. Dezynfekcja plus szybkie ważenie i rybka wraca do wody. Kolejny karp, tym razem 9,3kg, zameldował się kilka minut po 3-ej.
Założyłem kulkę, zarzuciłem zestaw i już po 30-tu minutach kolejne branie. Na macie wylądowała szósteczka. Dziesięć minut przed piątą znów mam pobudkę, a sprawił to mały (3,5kg) ale bardzo waleczny karpik. Kolejne brania zakończone sukcesem miałem o 6:30 (3,5kg) 7:40 (4kg) oraz 8:10 (6kg). Zaliczyłem jeszcze trzy spinki, oraz kilka pustych brań do brzegu.
 Przyczyną "braku brań" okazał się tępy hak. Uczulam Was, przed każdym umieszczeniem zestawu w łowisku , sprawdzajcie ostrość haka. Najlepszy jest test na paznokciu. Po przyłożeniu grota do płytki paznokcia nie powinien dać się przesunąć.
 Jestem pełen podziwu wobec waleczności ryb pływających w tym łowisku. Już planuję kolejną szybką nocna zasiadkę.
Udało mi się wybrać już 27 lipca około godziny 20-ej. Towarzysko dołączył do mnie kolega Jakub. Towarzyszył mi prawie do północy. Kuba pojechał do domu, a ja położyłem się trochę odpocząć. Około godziny 2-ej obudził mnie dźwięk sygnalizatora, ale w trakcie holu ryba wpłynęła w rośliny i spięła się. Co pewien czas "odzywały" się sygnalizatory , ale odjazdów nie było.
 Gdy zrobiło się widno, zacząłem eksperymentować z różnymi hakami i przyponami. Przyniosło to pożądany skutek, zaczęły się brania z odjazdami. O 4:55 nastąpiło branie uwieńczone emocjonującym holem karpia o masie 7,8kg. Brania były do godziny 9:30. Wynik zasiadki to dwa karpie 6kg, dwa 5kg, jeden 7,8kg i 3,5kg lin ok. 40cm oraz trzy ryby się spięły.
Niestety samotne zasiadki skutkują brakiem zdjęć z rybami. Planuję kilkugodzinną poranną zasiadkę.

 Udało mi się  wstać rano i pojechać nad No Killa. Wstałem po godzinie 4-ej, nad wodą byłem jak już było jasno. Zanęciłem, zarzuciłem zestawy i czekałem na efekty. Około siódmej miałem delikatne branie do brzegu, ale niestety puste. Dwadzieścia minut po ósmej kolejne ostrożne branie, ale tym razem zakończone sukcesem (karpik 3,5kg), później wyholowałem jeszcze lina.
 Około godziny dziewiątej dołączył do mnie kolega Robert. Miałem się pomału pakować, ale skoro przyjechał to zostałem jeszcze trzy godzinki. Niestety przez ten czas ryby nie były chętne do żerowania.
Robert został jeszcze do późnego popołudnia. Kończąc wędkowanie zatelefonował do mnie z informacją, że pomiędzy 15-tą a 16-tą wyholował cztery karpie.
 W sobotę znów jadę na nockę. Tym razem nie sam, ale we trzech. Jeśli są chętni z nami posiedzieć, to zapraszam.

 Ósmego sierpnia przed godziną piątą melduję się na łowisku. Montaż sprzętu, nęcenie i już 5:40. Zestawy w łowisku czekają na głodne ryby. Pierwsze branie nastąpiło dopiero kilka minut prze dziewiątą. Był to karpik czwóreczka. Ryby nie chciały brać więc szukałem różnych rozwiązań. Próbowałem różnych przynęt oraz przyponów. Ryby jednak nie były chętne do współpracy.
 Prze dziesiątą zacząłem zbierać klamoty i zwijając drugą wędkę okazało się że cichuteńko siedział sobie linek zapięty na haku. Bardzo miła niespodzianka.
Myślę że rybom upały też dały się we znaki.

 Jedenastego znów udało mi się pojechać na krótką nockę nad łowiskiem S2 w Trzydniakach.
Oczywiście na miejscu byłem po godzinie 20-ej. Nęcenie itd. i zestawy od 20:40 w wodzie. Dziesięć minut po północy obudziło mnie dwa piśnięcia sygnalizatora, a chwilę później usłyszałem gwizd hamulca na szpuli. Jak się okazało, przy hamulcu ustawionym z większą siłą, przy braniu uniosła się szczytówka i żyłka była ponad czujnikiem. Pomimo tego ryba nie zapięła się.
Hamulce ustawiam tak, aby podczas brania ryba nie porwała wędziska ze statywu. Robię tak ponieważ ryby mają tylko kilka metrów do wybrania do klipsa. Zarzucając zestawy cofam się kilka metrów i rzucam do klipsa. Później idąc do statywu nawijam żyłkę na kołowrotek. Tym sposobem mogę celniej umieszczać zestawy w łowisku.
Obniżyłem szczytówki aby były jak najbliżej wody i wtedy siła odjazdu potrafiła podnieść wędzisko, które trzymało się na tylnym uchwycie.
Na kolejne branie niedługo przyszło mi czekać (ok. 10 minut), ryba pływała od jednej kępy rośli do kolejnej i za czwartym razem udało się jej uwolnić. 5:54 branie ! Ryba spięła się przy podbieraku. Nie była duża ok. 4kg. 6:32 Piiiiiiiiiiii...... szybka pobudka i jest 5,8 kg na macie.
Donęciłem o pół do ósmej i czekam. Myślę : po dziesiątej się zwijam bo upał doskwiera. Zeszło mi trochę dłużej. Miałem zwijać drugą wędkę, a tu delikatne branie. Hanger dojechał pod blank i tylko delikatnie podskakiwał. Zaciąłem ale ryby nie było. Zwinąłem się do domu.
 Do następnego razu, cześć.

 Zaglądnąłem teraz (22,09,2015 godz. 10:40 ) na bloga i aż się przeraziłem, tak dawno Wam nic nie napisałem. A byłem kilka razy na rybach w tym czasie.
  31 sierpień : wybrałem się się na kilkugodzinne karpiowanie, a w zasadzie bardziej w celu poszukiwania nowych miejscówek.  "Usiadłem" w płytkiej części S2 i poszukiwałem jakiegoś ciekawego ukształtowania dna. I znalazłem fajny garb w odległości ok. 40m od brzegu. Zanęciłem kilkunastoma rakietami spod miksu i czekałem na efekty. Przed 23-ią wyjazd z kołowrotka i ... niestety spinka. Czekałem jeszcze do 1:30 i postanowiłem że wracam do domu.
 10/11 wrzesień wyjazd na nockę. Jak zwykle szybkie nęcenie przed zmrokiem, rozstawianie klamotów po ciemku i błogie oczekiwanie na miśki. Oczekiwanie dość długie, bo dopiero o 2:50 zameldował się 6,5kg karp na bałwanka, truskawka na miksie PiK podniesiona halibutem z Lorpio, na zestawie helikopterowym. O 3:40 kolejne, tym razem delikatne, branie ale na kulkę ochotkową na miksie korzennym. Łakomczuchem okazał się lin 53cm. Do rana już nic się nie działo.
 12/13 wrzesień : Umówiłem się z kolegami na nocną zasiadkę na S2. Łowiliśmy we trzech. Każdy w innym miejscu. Kolega Robert łowił na metodę, a ja z Arturem przy użyciu rakiety. Artur łowił przy roślinach na głębokości ok. 1,5m. ja na spadzie z 1,5 do 2,5m. Robert łowił w rejonie gdzie wcześniej widział spławy karpi.
 Pierwsze branie odnotowałem o 1:20, chyba na ochotkową, poderwałem się z łóżka i rozpocząłem hol ryby. Po kilkukrotnym wejsciu w rośliny ryba spięła się. Zarzuciłem zestaw i poszedłem odpoczywać, jednak nie trwało to zbyt długo. Bo po dwudziestu minutach miałem kolejne branie, ale i tym razem ryba zeszła z haka. Nad ranem usłyszałem sygnalizator Artura. Nasłuchiwałem ruchów w Jego samochodzie, cisza. A sygnalizator wyje... Już miałem wstać, ale ryba przestała jechać, weszła w rośliny pomyślałem. Jednak ruszyła znów i wtedy już wstałem, bo Artek nie słyszał brania. Z rybą na wędce zapukałem Mu w szybę i za chwilę już sam holował karpia 6,8kg. Robert odnotował tylko jedno branie ale nie do cięcia. Teraz wiem że odkuwa się na łowisku Karpik między innymi na moje kulki ( największy 11kg na kulkę ochotkową). Mówił mi że posiedzą tam do piątku. Ale Im zazdroszczę ! :) .
 14 września miałem posiedzieć do północy (nie, ale los zrządził inaczej. Po ciemku urwałem rakietę LK Baits i postanowiłęm zostać do rana, aby jej poszukać na wodzie. Niestety pech, rakieta nie otworzyła się i osiadła gdzieś na dnie łowiska. Miałem dwa brania (przy drugim tylko kilka razy odezwał się sygnalizator) pierwsze o 2:10 zakończone karpikiem 4kg. O najlepszej porze (ok. 5-ej) rano musiałem zacząć zwijać sprzęt, bo rano szedłem do pracy.
 16/17 wrzesień pojechałem późnym popołudniem oczywiście na łowisko S2. Sporządziłem spodmiks zanęciłem zarzuciłem zestawy i nie mogłem doczekać się brań. Niestety na tej zasiadce było tylko jedno, ale uwieńczone karpiem 7,7kg.
 Dziś się wybieram na S2 i myślę że ta noc będzie owocna. Pozdrawiam i do zobaczenia nad wodą.
22/23 wrzesień mało co już pamiętam, bo piszę to 25 października ale na szczęście mam notatki w telefonie. w skrócie telegraficznym : godzina 2;05 karpik 4kg, kolejny 5:45 i 5,8kg o 9:45 wyjąłem 5kg. Zacząłem się pakować przed powrotem do domu, aż tu nagle odjazd...
 Dobiegłem do wędki dokręciłem hamulec (nie używam kołowrotków z wolnym biegiem ) dogięło mi kij i ruszyła żyłka na sprzęgle. Ryba jednak weszła w twardy zaczep i przetarła żyłkę. Trudno czasem i one muszą wygrać.

 23/24 październik.
Kolega Adam namówił mnie na ryby. W zasadzie namawiać nie musiał, bo już mnie nosiło w domu.
Na łowisku S2 zjawiliśmy się po godzinie 15-ej. Standardowa procedura : nęcenie, zestawy do wody i urządzanie stanowiska. Pierwsze branie maiłem około 19-ej 4,8kg szybka fotka i do wody. Kolejne branie za godzinkę, karpik czwóreczka wypuszczam bez foto (szkoda męczyć) . Liczyłem jeszcze na 21-szą ale się przeliczyłem. Doczekałem się brania dopiero przed godziną siódmą rano - kolejna czwóreczka. Jak się okazało przedpołudnie było owocne, bo Adam złowił największą rybę tej zasiadki (7,5kg) u mnie na zestawach pojawiła się jeszcze jedna czwórka i piąteczka.oraz jedna spinka.
 Ale myślę że to jeszcze nie koniec sezonu. Może w listopadzie uda się pokarpiować.










Witam Was ponownie. Wczoraj (07.11.2015) byłem na całodniowej zasiadce na łowisku S2. Szedłem na nocną zmianę z soboty na niedzielę, więc mogłem się wybrać na cały dzień na ryby. Co prawda na łowisku zjawiłem się trochę później niż planowałem ( 7-7:30 ) bo wyjechałem ok dziewiątej. Niedługo po moim przyjeździe dołączył do mnie kolega Adam i za niedługo również Jarek.
 Z Adamem po zarzuceniu zestawów popijaliśmy tradycyjną kawę, a u kolegów na sąsiednim stanowisku branie... Po kilkunastu sekundach u mnie również branie z ładnym odjazdem. Piękna walka ze zdrowa silną rybą uwieńczona lądowaniem w podbieraku. Jak tylko Adam prześle mi fotki, to wstawię abyście mogli również mogli zobaczyć tę szósteczkę.



 Niestety do wieczora u nas było bez brań. u Jarka ryby się kręciły przy lewym zestawie ale niestety nić nie pojechało.
 Natomiast na sąsiednim stanowisku kolega Darek Szyszlak potrzebował pomocy, gdyż łowił samotnie i miał dużą rybę na kiju. Wziąłem podbierak i poszedłem do Niego na stanowisko.
Zdobyczą okazał się karp trzynastka. Wykonaliśmy szybką sesję fotograficzną i ryba w dooskonałej kondycji wróciła do wody. Tutaj jest link do sesji fotograficznej.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz